Największe uznanie zdobył grając w komediach romantycznych - a było ich trochę - i niestety każą z tych postaci grał tak samo, można powiedzieć, że kopiował to co kiedyś zaczął, przez co na przykład obrzydził mi postać Edwarda z "Rozważnej i romantycznej" - bo to nie był angielski dżentelmen, tylko Hugh Grant ubrany w dziewiętnastowieczny kostium.
Może ktoś polecić filmy, w których wreszcie gra normalnie, zamiast inkasując pieniądze za powtarzaną rolę?
Pozdrawiam!
P.S. Zaznaczam, że "Gorzkie gody" z "Bridget Jones" oglądałem, ale i tam do końca mnie nie rzucił na kolana.